Ethidium Bromide Ethidium Bromide
199
BLOG

TEDTalks: Barry Schwartz o kryzysie mądrości

Ethidium Bromide Ethidium Bromide Kultura Obserwuj notkę 3

        Na początek kilka słów wstępu. W ostatni weekend dokonałem osobistego odkrycia strony www.ted.com. TED oragnizuje co roku konferencje i zaprasza na nie ludzi, którzy maja coś do powiedzenia o świecie. Generalnym tematem są Technology, Entertainment, Design. Na stronie TED mozna znalezc setki filmow z wykladami naukowcow, myslicieli czy innych ludzi sukcesu i idei. Niesamowita kopalnia. Ostatni weekend spędzilem ogladając filmiki z wykładów. Jeden z nich postanowilem przybliżyć. Nie jest to bezpośrednio związane z nauką, choć takich nie brakuje. Chciałbym przedstawić najnowsze wystąpienie psychologa Barry'ego Schwartza. Schwartz stał się znany także w polskiej blogosferze poprzez wystapienie na poświęcone paradoksowi wyboru (również TED) - paradoksowi osiołka, któremu dano w dwa żłoby. Schwartz omawia kryzys mądrości przytłoczonej regułami i procedurami.

Aby dyskusja nie ograniczyła się do mówiących po angielsku, przetłumaczyłem tekst wystąpienia. Zapraszam.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 
 
W swoim inauguracyjnym wystąpieniu Barack Obama wzywał nas, by dać z siebie to co najlepsze, gdy staramy się wyciągnąć z obecnego kryzysu finansowego. Ale do czego się odwoływał? Całe szczęście, nie jak jego poprzednik, mówiąc nam byśmy po prostu poszli na zakupy. Nie powiedział także „Zaufaj nam. Zaufaj swojemu krajowi. Inwestuj, inwestuj, inwestuj”. Zamiast tego powiedział nam byśmy odłożyli na bok dziecinadę oraz odwołał się do cnoty. Cnota to staromodne słowo. Wydaje się być nie na miejscu w tak nowoczesnym otoczeniu jak to. Poza tym kilkoro z was może się zastanawiać, co to do cholery znaczy.
 
Podam przykład: To jest opis pracy szpitalnego sprzątacza. Przewijają się na ekranie. To rzeczy nienadzwyczajne, są to rzeczy których można oczekiwać: wytrzeć podłogę, zamieść podłogę, opróżnić kosze, napełnić szafki. Może być zaskakujące jak wiele jest tych rzeczy do zrobienia, ale nie zaskakuje czym są. Chciałbym byście zwrócili uwagę na to: chociaż jest to długa lista nie ma na niej żadnej pozycji związanej z innymi ludźmi. Ani jednej. Praca sprzątacza mogłaby być równie dobrze wykonana w kostnicy jak i w szpitalu. Ale gdy pewien psycholog zrobił wywiady z sprzątaczami szpitalnymi, o sensie pracy, która wykonują, napotkał Mike’a. Mike opowiedział o tym jak przestał myć podłogę bo pan Jones wstał z łóżka, zrobił kilka ćwiczeń, by nabrać sil, chodził powoli po korytarzu. A Charleen opowiedziała o tym jak zignorowała polecenie przełożonego i nie odkurzyła pokoju dla wizytujących, bo znajdowała się tam rodzina, która przychodziła do szpitala codziennie i właśnie tam zasnęli. Był jeszcze Luke, który dwukrotnie umył podłogę w pokoju młodego mężczyzny w śpiączce, bo jego ojciec który czuwał przy nim od 6 miesięcy nie widział pierwszego razu i był zły. I takie zachowanie personelu sprzątającego, technicznego, pielęgniarek i - jeśli mamy szczęście - lekarzy, nie tylko sprawia, że ludzie czuja się trochę lepiej. To naprawdę poprawia stan opieki nad pacjentem i sprawia, ze szpital pracuje lepiej.
         
       Nie wszyscy sprzątacze są tacy, oczywiście. Ale ci, którzy są, uważają, że ten rodzaj interakcji międzyludzkiej obejmujący uprzejmość, opiekę i empatię są podstawowym elementem ich pracy. Jednak opis obowiązków nie zawiera ani jednego słowa o innych ludziach. Ci sprzątacze maja moralna wole czynienia dobra innym i ponad to maja umiejętność moralnej oceny czym jest czynienie dobra. Praktyczna mądrość – mówił Arystoteles – to kombinacja moralnej woli i moralnych umiejętności. Mądra osoba wie jak i kiedy zrobić wyjątek od każdej zasady. Sprzątacze wiedzieli kiedy zignorować zadania w swojej pracy dla osiągnięcia innego celu. Mądra osoba wie kiedy improwizować, tak jak zrobił Luke, myjąc podłogę jeszcze raz. Prawdziwe życiowe problemy są bardzo często niejednoznaczne i słabo określone, a kontekst ciągle się zmienia. Mądra osoba jest jak muzyk jazzowy używając nut ma stronach, ale tańczący z nimi, wynajdujący nowe kombinacje pasujące do sytuacji i ludzi będących na miejscu. Mądra osoba wie jak wykorzystać te moralną umiejętność w dobrym celu, jak służyć innym ludziom, a nie manipulować ludźmi. I na koniec, być może najważniejsze, mądrą osobą się staje, a nie rodzi. Mądrość zależy od doświadczenia. Nie od jakiegoś doświadczenia. Musisz mieć czas, by ludzie dowiedzieli się ze służysz. Musisz mieć pozwolenie na improwizacje, by próbować nowych rzeczy, czasami przegrywać i uczyć się ze swoich porażek. I musisz być wspierany przez mądrych nauczycieli. Gdy zapytasz sprzątaczy, którzy zachowują się tak jak opisałem, jak trudno jest nauczyć się wykonywania ich pracy, powiedzą że wymaga wiele doświadczenia. I nie mają na myśli, że mycie podłogi i opróżnianie koszy na śmieci wymaga wiele doświadczenia. Potrzeba wiele doświadczenia, by nauczyć się dbać o ludzi.
 
Na TED błyskotliwość jest wybujała – to trochę przerażające. Dobra wiadomość to, że nie musisz być błyskotliwym by być mądrym. Zła wiadomość, to że bez mądrości błyskotliwość nie wystarczy. Jest prawdopodobne, że wpędzi cię i innych ludzi w kłopoty. Tak jak wszystko inne. Mam nadzieję, że wszyscy o tym wiemy. Jest powód dlaczego jest to oczywiste.
 
Ale pozwólcie opowiedzieć historyjkę. To historia o lemoniadzie. Był sobie ojciec i jego 11-letni syn, którzy oglądali mecz Detroit Tigers w parku. Syn poprosił o lemoniadę, a ojciec udał się do sklepiku, by ja kupić. Mieli tylko Mike’s Hard Lemonade*, która zawiera 5% alkoholu. Ojciec, jako akademik, nie wiedział, że Mike’s Hard Lemonade zawiera alkohol, więc ją przyniósł. Ochroniarze wypatrzyli chłopca pijącego ją i wezwali policję. Ci wezwali karetkę, która przejechała przez park. Zabrali chłopaka do szpitala, na ostry dyżur, by potwierdzili, że dziecko nie ma alkoholu we krwi. Ufff… Byli gotowi wypuścić chłopaka do domu. Ale nie tak szybko. Okręgowa Agencja Opieki nad Dziećmi powiedziała „Nie!”. Dziecko wysłano do domu opiekuńczego na trzy dni. Dziecko mogło wrócić do domu, ale – jak nakazał sędzia – pod warunkiem, że ojciec wyprowadzi się z domu i zamelduje się w hotelu. Mogę powiedzieć, że po dwóch tygodniach rodzina była znowu cała. Ale pracownicy społeczni, ratownicy z karetki i sędzia powiedzieli to samo: „Nie cierpimy tego robić, ale musimy postępować zgodnie z procedurą”. Jak dochodzi do takich zdarzeń? Scott Simon, który opowiedział tę historię na antenie NPR [stacja radiowa – EtBr] powiedział: „Przepisy i procedury mogą być głupie, ale oszczędzają myślenie”. I aby być fair, przepisy i procedury są często wprowadzane ponieważ poprzedni urzędnicy byli nieudolni i pozwolili, by dziecko wróciło do złego domu. To wystarczająco w porządku. Gdy sprawy idą źle, jak zwykle, sięgamy po dwa narzędzia, by je naprawić. Jedno narzędzie to Przepisy. Jeszcze lepsze - Więcej Przepisów. Drugie narzędzie, po które sięgamy to Zachęty. Jeszcze lepsze - Więcej Zachęt.
 
Bo co właściwie mamy? Możemy to zobaczyć na przykładzie obecnego kryzysu finansowego – reguluj, reguluj, reguluj; umacniaj zachęty, umacniaj zachęty, umacniaj zachęty. Tymczasem prawdą jest, że ani regulacje ani zachęty nie wystarczą. W jaki sposób w ogóle pisze się przepisy, by sprzątacze robili to co zrobili? Czy płaciłbyś im premię za bycie empatycznym? To wprost sprzeczne z rozsądkiem. A co się dzieje, gdy coraz częściej sięgamy po przepisy? Regulacje i zachęty mogą poprawiać rzeczy na bliską metę, ale tworzą nakręcający się mechanizm, który pogarsza sprawy na dłuższą metę. Moralne umiejętności są odrzucane przez zbytnie poleganie na przepisach, co pozbawia nas możliwości do improwizacji i uczenia się z nich. A moralna wola jest podkopana przez nadmierne odwoływanie się do zachęt, co niszczy naszą chęć robienia właściwych dobrych rzeczy. I nawet nie chcąc tego, przez powoływanie się na reguły i zachęty, angażujemy się w wojnę przeciw mądrości.
 
Podam wam kilka przykładów. O zasadach i wojnie z moralnymi umiejętnościami. Pierwszy – historia o lemoniadzie. Drugi, bez wątpienia bardziej znany wam – natura współczesnej amerykańskiej edukacji. Spisane, zamknięte programy nauczania. Mam przykład z Chicagowskiego przedszkola: „Czytanie i zabawa z czytankami/słowa zaczynające się na B: „The Bath” [ang. kąpiel – EtBr] Zbierz uczniów na dywaniku i uprzedź o niebezpieczeństwie gorącej wody: Powiedz…”. Siedemdziesiąt pięć pozycji w skrypcie, by uczyć z 25 stronnicowej kolorowej książeczki. W całym Chicago, w każdym przedszkolu każdy nauczyciel mówi te same słowa w ten sam dzień i w ten sam sposób. Wiemy po co są te skrypty. Nie ufamy ocenie nauczycieli, by pozwolić im działać samodzielnie. Takie skrypty to polisy ubezpieczające przed katastrofami. I zapobiegają katastrofom. Ale w zamian zapewniają przeciętność. Nie zrozumcie mnie źle. Potrzebujemy zasad. Większość muzyków jazzowych potrzebuje spisanych nut. Na Boga, potrzebujemy więcej zasad dla bankierów. Ale zbyt wiele zasad zapobiega improwizacji przez wykształconego muzyka jazzowego. W rezultacie tracą swój talent lub co gorsza, przestają grać.
 
Co z zachętami? Te wydają się być rozsądniejsze. Podaj mi jeden powód by coś robić, a ja podam ci jeszcze jeden by to robić. Wydaje się być logicznym, że dwa powody są lepsze niż jeden i bardziej prawdopodobne, że to uczynisz. Prawda? Nie zawsze! Czasem dwa powody do zrobienia czegoś wydają się przeciwstawiać sobie zamiast wspomagać i sprawiają że ludzie rzadziej to coś robią.
 
Podam wam jeden przykład, bo czas goni. W Szwajcarii jakieś 15 lat temu chciano podjąć decyzję gdzie ulokować skład odpadów atomowych. Miało się odbyć narodowe referendum. Jakiś psycholog przeprowadził badania mieszkańców, a byli dobrze poinformowani: „Czy chciałby Pan/Pani aby ulokowano składowisko w Pańskiej gminie?” I ku zaskoczeniu 50% obywateli powiedziało „tak”. Wiedzieli lub myśleli, że to może być niebezpieczne. Myśleli, że obniży wartość ich nieruchomości, ale gdzieś trzeba je ulokować. I ponosili za to odpowiedzialność jako obywatele. Psycholog zadał innym ludziom trochę inne pytanie: „Jeśli zapłacimy Panu/Pani stawkę w wysokości półtoramiesięcznej wypłaty na rok, czy zgodzisz się umieścić składowisko odpadów atomowych w swojej gminie?” Dwa powody – to mój obowiązek i płacą mi. I co się stało? Zamiast 50% mówiących „tak”, tylko 25% powiedziało „tak”. Co się stało? W drugim przypadku przez wprowadzenie zachęty sprawia, że zamiast pytania czym jest mój obowiązek, pytamy się czy to mi służy. Gdy zachęty nie działają, gdy dyrektorzy ignorują długoterminową kondycję swojej firmy w pogoni za szybkim zyskiem, co da wielkie premie, odpowiedz jest zawsze ta sama: „stosuj mądrzejsze zachęty”. Tak naprawdę nie wymyślisz takich zachęt, by były zawsze wystarczająco dobre. Przy złej woli każdy system zachęt można wywrócić. Potrzebujemy zachęt. Ludzie muszą żyć, ale nadmierne poleganie na zachętach demoralizuje nasze profesjonalne zachowanie. To ma dwa znaczenia. Powoduje utratę morale u ludzi zaangażowanych w sprawę. I powoduje utratę moralności przez samą sprawę.
 
 
               Zanim rozpoczął urzędowanie Barack Obama powiedział: „Musimy pytać nie tylko czy jest to opłacalne, ale także czy jest to właściwe”. I gdy profesje są zdemoralizowane wszyscy w nich stają się uzależnieni od zachęt i przestają się pytać czy to jest właściwe. Widzimy to w medycynie [rysunek: Lekarz mówiący do pacjenta – „To nic poważnego, ale miejmy to na oku by upewnić się ze się nie rozwinie w duży pozew sądowy” - EtBr],  widzimy to w świecie biznesu [rysunek 1.: Szef mówiący do pracownika – „ Benthamie, aby pozostać konkurencyjnymi na obecnym rynku, musimy cię zastąpić kimś odrażającym”; rysunek 2. rozmawiają biznesmeni: -„Sprzedałem duszę za jedną dziesiątą tego po ile teraz chodzą” - EtBr]. To oczywiste, że ludzie nie chcą tak pracować. Więc co możemy robić? Jest kilka iskierek nadziei. Powinniśmy ponownie moralizować pracę. Jedną z metod jak tego nie robić to więcej kursów etyki. Nie ma lepszej metody, by pokazać ludziom, że nie jesteś poważny, jak zapakować wszystko co masz do powiedzenia o etyce w małą paczkę z kokardą i sprzedać ludziom jako kurs etyki. Co zatem robić? Po pierwsze: wysławiaj przykłady moralności. Przyznaj się idąc na studia prawnicze, że masz głosik szepcący do ucha o Atticusie Finchu [powieściowy prawnik, wzór do postępowania - EtBr]. Żaden dziesięciolatek nie chce studiować prawa, by robić fuzje i wrogie przejęcia. Ludzie są inspirowani moralnymi bohaterami. Ale uczymy się wraz z doświadczeniem, że nie możemy przyznawać się do posiadania moralnych bohaterów. Przyznaj to, bądź tego dumny, wysławiaj i wymagaj by, którzy cię uczą też ich uznali. To jedna rzecz, która możemy zrobić.
 
Nie wiem czy pamiętacie innego bohatera moralnego. Piętnascie lat temu, Aaron Feurestein, był szefem Malden Mills w Massachusetts; robili tkaninę polarową. Fabryka spłonęła, trzy tysiące pracowników, ale utrzymywał ich wszystkich na liście płac. Dlaczego? Byłoby to katastrofą dla nich i dla społeczności, gdyby ich zwolnił. „Może na papierze nasza firma jest mniej warta dla Wall Street, ale powiem wam: jest więcej warta i mamy się dobrze”. Na tej konferencji TED słyszeliśmy wystąpienia kilku moralnych bohaterów. Dla mnie zwłaszcza inspirujący był Ray Anderson, który zamienił część Imperium Zła w interes prawie neutralny dla CO2. Dlaczego? Bo to jest to dobre i właściwe. A bonus jaki odkrył, to to że zarobi jeszcze więcej pieniędzy. Jego pracownicy są zainspirowani jego wysiłkami. Dlaczego? Bo są szczęśliwi robiąc coś co jest właściwe. Wczoraj słyszeliśmy Willego Smitha o ponownym zalesianiu Indonezji. W wielu aspektach do idealny przykład. Ponieważ wymaga woli, by podjąć się prawej rzeczy. I, na Boga, olbrzymiej technicznej umiejętności. Jestem pod wielkim wrażeniem, ile musi on i jego współpracownicy wiedzieć by zaplanować to wszystko. Ale najważniejszym czynnikiem by się udało - i to podkreślał - było poznanie ludzi w społeczności. O ile ludzie będą zapóźnieni, nie uda ci się. Nie ma jednej formuł na zdobycie poparcia, ponieważ inni ludzie w innych społecznościach organizują swoje życie w inny sposób.
 
Tu na TED i w innych miejscach jest dość godnych chwały. I nie musisz być mega-bohaterem. Zwykli bohaterowie jak ci sprzątacze są warci sławienia. Jako profesjonaliści każdy z nas powinien starać się być zwyczajnym, jeśli nie nadzwyczajnym bohaterem. Jako szefowie organizacji powinniśmy starać się kształtować środowiska wspierające zarówno moralne umiejętności i moralną wolę. Nawet najmądrzejsi i najbardziej zmotywowani poddadzą się, gdy będą musieli płynąć pod prąd w miejscu swojej pracy. Jeśli kierujesz organizacją powinieneś być pewnym, że żaden opis zajęcia nie będzie taki jak tych sprzątacze. Ponieważ naprawdę każda praca wymagająca interakcji z ludźmi to praca moralna, a każda moralna praca polega na praktycznej mądrości. I chyba najważniejsze, jako nauczyciele powinniśmy starać się być zwykłymi bohaterami, moralnymi przykładami dla ludzi, których uczymy. I jest kilka rzeczy, które musimy pamiętać jako nauczyciele. Jedną z nich jest to, że uczymy cały czas. Ktoś zawsze patrzy. Kamera jest zawsze włączona.
 
Bill Gates mówił o wadze edukacji i w szczególności oferowanej przez model KiPP (Knowlegde is Power Program). Mówił wiele wspaniałych rzeczy o tym, jak KiPP zmienia dzieci ze śródmieścia i kieruje je na koledże. Chcę się skupić na jednym aspekcie KiPP, o którym Bill nie mówił. A to jest wniosek do którego doszli, że jedyną rzeczą, której muszą się dzieci nauczyć jest charakter. Muszą nauczyć się szanować siebie. Muszą nauczyć się szanować kolegów. Muszą nauczyć się szanować swoich nauczycieli. I najważniejsze, muszą nauczyć się szanować uczenie się. A to najważniejszy cel. Jeśli go osiągniesz, reszta jest już drogą z górki. A nauczyciele? Sposób w jaki uczysz tego dzieci, to wcielanie w życie przez nauczycieli i innych pracowników w każdej minucie każdego dnia.  
 
Obama odwoływał się do cnoty. I myślę, że miał racje. Cnota której potrzebujemy przede wszystkim, to praktyczna mądrość. Bo to pozwala innym cnotom - uczciwości, uprzejmości, odwadze i innym – być pokazanym we właściwej chwili i właściwy sposób. Obama także odwoływał się do nadziei. Znowu miał rację. Myślę że jest powód do nadziei. Myślę, że ludzie chcą, by im pozwolono być cnotliwymi. W wielu miejscach to jest to o co chodzi w TED – chcieć robić właściwe rzeczy, we właściwy sposób z dobrych powodów. Ten rodzaj mądrości jest w zasięgu każdego z nas, jeśli tylko zaczniemy zwracać uwagę. Zwracać uwagę na to co robimy, jak robimy i – być może najważniejsze – na strukturę organizacji, w których pracujemy, byśmy byli pewni, że umożliwia nam i innym ludziom rozwój mądrości, a nie jej ograniczanie.

 

31840

"Nauka jest jak seks. Są tego praktyczne skutki, ale nie dlatego to robimy"   Licznik działa od 27.04.07 i naliczył już wizyt.   można do mnie napisać bromek.etydyny(rolmops)gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura